Laureaci i nominowani do nagrody 2024

LAUREAT NAGRODY IM. ADAMA MICKIEWICZA

Marcin Świetlicki – poeta, prozaik, wokalista zespołów Świetliki, Zgniłość i Morświn. Opublikował kilkanaście książek poetyckich – debiutował tomem „Zimne kraje” (1992) – m.in. „Schizma” (1994), „Pieśni profana” (1998), „Czynny do odwołania” (2001), „Muzyka środka” (2006), „Jeden” (2013), „Drobna zmiana” (2016). Autor powieści kryminalnych „Dwanaście” (2006), „Trzynaście” (2007), „Jedenaście” (2008). Wśród nagrań płytowych zespołu Świetliki ukazały się m.in. „Ogród koncentracyjny” (1995), „Złe misie” (2001), „Las Putas Melancólicas y Exclusivas” (2005), „Sromota” (2013). Laureat wielu nagród literackich m.in.: Georga Trakla (1991), Nagrody Fundacji im. Kościelskich (1996), Nagrody Literackiej Gdynia (2009, 2014), trzykrotnie nominowany do Nagrody Literackiej Nike.

W 2017 roku ukazał się tom rozmów z Marcinem Świetlickim przeprowadzonych przez Rafała Księżyka – „Nieprzysiadalność”. A w ostatnich latach nakładem Wydawnictwa Wolno ukazał się obszerny wybór wierszy „Wybór” (2021), autorski audiobook „Wiersze” (autor, lektor i przypadkowe lafiryndy) (2022) oraz najnowszy tom poetycki „Sierotka” (2023).

LAUDACJA PROF. PIOTRA ŚLIWIŃSKIEGO, CZŁONKA KAPITUŁY POZNAŃSKIEJ NAGRODY LITERACKIEJ:

Spośród wszystkich piszących wiersze, niekiedy wybitnych i podziwianych, to Marcin Świetlicki zapracował na tytuł poety naszych czasów.

Spójrzmy wstecz. Poetą międzywojnia wydaje się Julian Tuwim, pod wieloma względami autor trudny do pochwycenia w jakąś jedną wyrazistą formułę, o skomplikowanej biografii estetycznej, pewnie nie większy niż np. Bolesław Leśmian czy Julian Przyboś, a mimo to wybrany przez publiczność. Błyskotliwość i pasja, zdolność do schodzenia z Parnasu i mieszania się z kulturą popularną, z tym, czym żył i co lubił literacki lud, zapewniły mu wyjątkową pozycję. Po wojnie kimś takim był najpierw Konstanty Ildefons Gałczyński, a później – w latach moralnej grozy – Zbigniew Herbert. Choć byli zupełnie różni, jeden – prestidigitator, drugi – ironiczny moralista, to właśnie oni podawali czytelnikom język. Nimi się mówiło. W latach 90. mówiło się Świetlickim.

Nie chodzi tylko o kilka linijek i powiedzonek z jego wierszy, które zaczęły szeroko krążyć, takich jak „jestem w nastroju nieprzysiadalnym”, „to miasto będzie należało do mnie”, „patrzę w oko smoka i wzruszam ramionami”, „delikatny jestem na kacu”, „już nigdy nie będzie takiego lata”, „będziemy obserwować postępy ciemności”, lecz o pewien styl bycia w języku i poza nim. Być jak Świetlicki – zdystansowany, sceptyczny, szorstki, zaczepny, boleśnie szczery, wymijający, zagadkowy, niekiedy czuły, pełen sprzeczności, lecz rozpoznawalny, idiomatyczny – stało się w latach 90. pokusą i wyzwaniem. Być w różnych rejestrach – wysoko, z kontakcie z wielkimi duchami romantyzmu, głównie z Mickiewiczem, i nisko, na scenie rockowej, w knajpie, w chmurze papierosowego dymu, być najlepszym i najgorzej widzianym naraz – stało się nową normą życia literackiego.

W następnych dekadach próbowano zdetronizować Świetlickiego, wytykając mu a to konserwatyzm poetycki, a to np. seksizm czy egotyzm. Jednak okazał się poetą wyjątkowo odpornym na niechęć. Antycypował ją, odtrącając sam siebie, szukał i znajdował innych słuchaczy, rzucał kładki między wrażliwością swojego pokolenia i następnej generacji, przede wszystkich zaś wydawał kolejne świetne zbiory, w których był tyleż sobą, co za każdym razem kimś innym. Tomy „Jeden”, „Delta Dietla” czy ostatnio opublikowany „Sierotka”, potwierdzały markę, otwierając przy tym nowe rozdziały w jego pisarstwie. „Sierotka” wzmocniła wątek obecny właściwie od początku, lecz teraz objawiający się dużo wyraźniej – dojrzałej nostalgii.

Ech, ktoś powie, znowu nostalgia. Właśnie, tyle jej w literaturze, tak trudno wyrazić ją w sposób ciekawy, a przecież kiedy znajdujemy ją w wierszach Świetlickiego, to j e s t ciekawa, jednostkowa, specyficznie jego, dla nas zaś dotkliwa.

Dotyk i dotkliwość. Pierwszy, poetycki odcisk, bezbłędnie ulokowany, zmieniający wszystko w lirykę, zostawiający ślad w tekście; sygnatura, dar od… Boga? Druga, odczuwana przez czytelnika, podstawa silnego związku między nim a wierszem, plamka sensu, gęsty punkt w pamięci.

Liryzm Świetlickiego nie ma nic wspólnego z krainą łagodności. Jest wrażliwy, ale cierpko. Bywa, że kąsa, rozdrapuje bliźniące się skaleczenia.

Gdyby spróbować ustalić, na czym polega fenomen jego wierszy, to parę cech wybija się na pierwszy plan. Mocny, rytmiczny, często refreniczny tok utworów. Poeta mówi o swoich wierszach, że to „wulgarne piosenki”, co wynika nie tylko z kokieterii, ale oddaje też po części charakter jego pisania, które nie szuka komplikacji, opiera się na wspólnym języku autora i czytelnika, tyle że odszukuje i oddziela w nim cząstki nieoczekiwanie znaczące. Wiele już powiedziano o arcywrażliwym uchu Świetlickiego, bo rzeczywiście – jego zachłanne wysysanie z języka ulicy i zwłaszcza języka mediów rzeczy ciekawych, paradoksalnych, fałszywych i dziwacznych zasługuje na podziw. Jednocześnie Świetlicki nie zalicza się do poetów lingwistycznych, język nie jest całym światem jego twórczości. Język jest ścieżką – zwykle pokrętną – do rzeczywistości. Komunikuje, ale i zdradza ludzkie intencje. Jest ważny, lecz nie jest wszystkim.

Poza językiem znajduje się śmierć. To ona jest wysłowioną i niewysłowioną panią poezji Świetlickiego. To także już banał. Od pierwszego tomu śmierć czeka w kulisie prawie każdego przedstawienia. Nie dyktuje wierszy, to byłoby niemożliwe, bo nie znamy jej słownika, co najwyżej grzęźniemy w przeczuciach, a jednak tylko ona jest ciekawa – i tylko ona czyni ciekawym życie.
Marcin Świetlicki został laureatem Nagrody im. Adama Mickiewicza, bo ma niespotykany dar widzenia i słyszenia znaczeń w tym, co dla innych jest milczące i niewidzialne.

Zmieniona wersja laudacji ukazała się w miesięczniku „Iks”.

 

LAUREATKA NAGRODY – STYPENDIUM IM. STANISŁAWA BARAŃCZAKA 2024

Aga Zano (ur. 1989) to tłumaczka, stypendystka Literature Ireland, Queen’s University Belfast i University of Edinburgh. Tłumaczyła między innymi powieści Bernardine Evaristo, Charlesa Yu, Lucy Caldwell, André Acimana, C Pam Zhang, Joshuy Cohena, Colluma McCanna. W 2023 roku za przekład powieści „Dziewczyna, kobieta, inna” Bernardine Evaristo została nominowana do Nagrody Prezydenta Miasta Gdańska za Twórczość Translatorską im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego.

Do Poznańskiej Nagrody Literackiej zgłoszona przez trzech wydawców: Wydawnictwo Poznańskie („Dziewczyna, kobieta, inna” i „Mr Loverman” Bernardine Evaristo), Wydawnictwo ArtRage („Ucieczka z Chinatown” Charlesa Yu), Wydawnictwo Agora („Rodzina Netanjahu” Joshuy Cohena).

 

MARCIN JAWORSKI, PRZEWODNICZĄCY POZNAŃSKIEJ NAGRODY LITERACKIEJ:

Aga Zano stała się w środowisku tłumaczy osobowością. Jest autorką kilkudziesięciu przekładów bardzo różnych książek. W swoim pisarskim rzemiośle – konsekwentna, uparta, niezwykle pracowita –  osiągnęła mistrzostwo. Dzięki jej tłumaczeniom możemy śledzić tworzący się kanon literatury anglosaskiej. Ważne są dla niej mniejszości, potrafi stworzyć w polszczyźnie sugestywne, przekonujące, ożywcze odpowiedniki nieistniejących u nas idiomów – czarnoskórych, niehetronormatywnych angielek albo zderzenia języków dwóch Żydów: z zasymilowanej amerykańskiej diaspory oraz nacjonalisty z Izraela.

Aga Zano na okładce książki obok autorki czy autora to dziś marka – jej wyborom ufają i wydawcy, i czytająca publiczność.

MACIEJ JAKUBOWIAK CZŁONEK KAPITUŁY POZNAŃSKIEJ NAGRODY LITERACKIEJ:

Podobno dobre zdanie możne poznać po tym, że nie da się z niego usunąć żadnego wyrazu, aby nie stracić sensu całości. Podobnie trudno wyobrazić sobie dziś literaturę polską, gdyby miało zabraknąć w niej przekładowego pisarstwa Agi Zano.

--

Tekst Macieja Jakubowiaka o Adze Zano
Rozmowa Weroniki Szwebs z Agą Zano

 

NOMINOWANI DO NAGRODY-STYPENDIUM IM. STANISŁAWA BARAŃCZAKA 2024

Justyna Kulikowska (ur. 1993) – poetka. Autorka tomów „Hejt i inne bangery” (2018), „Tab_s” (2020), „gift. z Podlasia” (2021) i „Obóz zabaw” (2023). Nominowana do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy (2022, 2024), do Nagrody Literackiej „Nike” (2021, 2022). Laureatka Nagrody im. Kazimiery Iłłakowiczówny (2019), Nagrody Literackiej Gdynia (2022) i Nagrody Literackiej Prezydenta Miasta Białegostoku im. Wiesława Kazaneckiego (2022 i 2024). Dorastała w Żebrach, nadal mieszka na Podlasiu.

MARCIN JAWORSKI, PRZEWODNICZĄCY POZNAŃSKIEJ NAGRODY LITERACKIEJ:
Kulikowska sprawdza granice liryki. Pewną ręką stawia efektowne dystychy i buduje poemat z przypisami, w którym podejrzliwie przygląda się poezji jako formie opresji – i przestajemy ufać jej precyzyjnym aforyzmom. Testuje tradycję, w której awangardowy eksperyment stał się drogą do wykluczenia – i wolność przestaje być oczywistym przeciwieństwem przymusu. Od dosadności do intymnej czułości, od pieśni żałobnej do lirycznego wyznania rozpina skalę sposobów komunikacji między ja i ty, od my do wy – i tracimy pewność, że wiersz, że język wyzwalają od przemocy.

KAROL FRANCUZIK, SEKRETARZ POZNAŃSKIEJ NAGRODY LITERACKIEJ:
To poezja silna, ale nie przesilona, mocna, ale nie wzmacniająca się sobą. Justyna Kulikowska nie wyręcza czytelniczek i czytelników w myśleniu. Szuka sprzymierzeńców we współodczuwaniu, współistnieniu czy współigraniu – w języku, świecie, w naszym tu i teraz. I robi to kapitalnie. Ale nie jest to koegzystencja łatwa. Poetka ucieka od prostych pokrzepień, poklasku. A nawet od współweselenia się z prawdą. Czymkolwiek ta prawda jest.

Tekst Karola Francuzika o Justynie Kulikowskiej
Rozmowa Antoniny M. Tosiek z Justyną Kulikowską

 

Piotr Sadzik (ur. 1989) – krytyk literacki, eseista, pracownik Wydziału Polonistyki UW, juror Nagrody Literackiej m. st. Warszawy. Współredaktor m.in. „Widm Derridy” i redaktor tomu „Imiona anomii. Literatura wobec doświadczenia stanu wyjątkowego”. Autor kilkudziesięciu artykułów naukowych i kilku opracowań edytorskich. Przełożył m.in. „Fichus” i „W końcu nauczyć się żyć” Jacques’a Derridy oraz (wraz z Patrykiem Szajem) „Zoografie” Matthew Calarco. Współpracuje z „Dwutygodnikiem”, publikuje także w „Literaturze na Świecie” i „Krytyce Politycznej”. Autor nominowanej do PNL książki „Regiony pojedynczych herezji. Marańskie wyjścia w prozie polskiej XX wieku” (Wydawnictwo Austeria).

 

PROF. GRZEGORZ OLSZAŃSKI, CZŁONEK KAPITUŁY POZNAŃSKIEJ NAGRODY LITERACKIEJ:

„Regiony pojedynczych herezji” to książka intrygująca, odważna, brawurowa, może nawet odrobinę bezczelna w próbie ujęcia literackiego kanonu. Jest pełna narracyjnej werwy, kreśląca wciągającą historię, otwarta na literaturoznawczego profana, nie upraszająca, ale dbająca o kontakt z czytelnikiem. Jej patronem mógłby być Umberto Eco, który zalecał, żeby historię swych badań naukowych opowiadać jak powieść kryminalną.

Tekst Grzegorza Olszańskiego i Piotrze Sadziku
Rozmowa Pawła Jasnowskiego z Piotrem Sadzikiem
D
Kontrast Wyłącz ruch